Dzisiaj chciałabym opowiedzieć wam o mojej wizji podróżowania. Czy lepiej wybierać się na wakacje ze znajomymi czy jedynie we dwójkę lub w samotności. Postaram się przedstawić plusy i minusy każdej z tych opcji.
Pierwsza
podróż organizowana na własną rękę.
Gdy poznałam mojego męża w
portfelu zamiast dowodu miałam legitymację szkolną, a zamiast wypłaty -
kieszonkowe. Mało komfortowa sytuacja, żeby myśleć o wspólnych wakacjach. Mimo
wszystko chcieliśmy spędzić wspólnie wakacje i zdecydowaliśmy się na obóz w
Bułgarii organizowany przez księdza z parafii w sąsiednim mieście. Pojechaliśmy
w sumie za namową koleżanki mojego Maćka, choć już wtedy kościoły omijałam
raczej szerokim łukiem. Obóz był tani, ludzie fajni, a my mieliśmy świetną
okazję, by poznać się bliżej w nowych okolicznościach. Choć generalnie
dogadywaliśmy się świetnie, to były momenty gdy czułam się jak w klatce. Jestem
trochę jak kot i preferuję swoje własne ścieżki. Gdy między jedna a drugą
wspaniałą chwilą zaczynałam się spinać Maciej nie wiedział do końca o co mi
chodzi i nie potrafił pomóc. Ja potrzebowałam pobyć sama, a nie miałam takiej
możliwości nawet przez chwilę. Czegoś to doświadczenie mnie nauczyło.
Kolejnym naszym wspólnym
wyjazdem były wakacje przed rozpoczęciem studiów. Rodzice drżeli o nasze
bezpieczeństwo. Tata straszył filmem „Uprowadzona” (swoją drogą beznadziejny
film…). A my? Spakowaliśmy walizki i czekaliśmy na ofertę last minute z biura
podróży. Gdy około 16 zarezerwowaliśmy samolot na 22 tego samego dnia
zastanawiałam się czy moja Mama nie potrzebuje masażu serca. 😊 Na
wariackich papierach, ale niezmiernie szczęśliwi, wrzuciliśmy walizki do
bagażnika i pojechaliśmy z Krakowa na lotnisko w Katowicach. Spędziliśmy 2
tygodnie na Majorce. Nie mieliśmy jeszcze pojęcia o dorosłym życiu, ale
mieliśmy pojęcie o tym, jak dobrze spędza nam się razem czas. W samolocie byliśmy zdecydowanie najmłodsi,
nie licząc dzieci podróżujących z rodzicami. Udaliśmy się na wycieczkę z biurem
podróży. Zapłaciliśmy zdecydowanie dużo za dużo za podwiezienie nas 10 minut
pod wejście do jaskiń i spacer po jaskini. Czuliśmy się oszukani i chyba wtedy
pierwszy raz pomyśleliśmy, że lepiej sami byśmy to zorganizowali.
Przyszedł czas na pierwszą
samodzielną podróż. Krótki wypad na Maltę. Pojechaliśmy sami. Dlaczego?
·
Nikt nie miał funduszy na wyjazd
·
Nie mieliśmy czasu na zastanawianie się, oferta
mogła uciec w każdej chwili
·
Nie wiedzieliśmy co z tego wyjdzie ani jak się
za to zabrać
Plusy samotnego pierwszego wyjazdu:
- Dotrzecie się z drugą połówką bez naocznych świadków. Gdy
okaże się że ty wolisz plażowanie, a on chce zaliczyć wszystkie muzea. Dowiecie
się czego wy chcecie od podróżowania,
- Gdy ci się nie spodoba będziesz miała sama do siebie
pretensje, a nie do kogokolwiek innego,
- Będziesz miała okazję się sprawdzić.
Minusy:
- Nikt nie podpowie ci gdzie kupić bilet,
- Nikt nie pomoże ci z językiem jeżeli masz z tym problem,
- Gdy wydarzy się coś dla ciebie niespodziewanego możesz
poczuć się zagubiona, podczas gdy dla innych może to być normalne.
Podsumowanie:
Jeżeli masz obawy, że sobie nie poradzisz poproś o
towarzystwo kogoś kto już tak podróżował. Jeśli jesteś odważna – jedź i nie
oglądaj się na nikogo. Dowiesz się o sobie bardzo dużo.
Podróżowanie
ze znajomymi – co warto wziąć pod uwagę?
Budżet – nie chcę uogólniać, jednak najczęściej wyjazdy z
osobami, których sytuacja majątkowa jest znacząco różna od waszej nie będą zbyt
komfortowe.
Macie mniej – będziecie chcieli się dogadać i albo mocno
nadwyrężycie waszą kartę kredytową albo będziecie mieli odczucie, że kogoś
blokujecie.
Macie więcej – chcąc być w porządku zrezygnujecie z czegoś
o czym marzycie, albo co zapewniłoby wam komfort.
To bardzo trudny temat i często udajemy, że nie istnieje.
Ale ma bardzo duży wpływ na nasz odbiór wakacji.
Cel podróży - w planach macie drinki z
palemką i kąpiele słoneczne – śmiało, jedźcie w grupie. Będzie miał kto
popilnować waszych rzeczy na plaży podczas gdy pójdziecie popływać, a
wieczorami możecie zagrać w karty, albo pójść do klubu.
Jeśli planujecie intensywne zwiedzanie, upewnijcie się, że
wszyscy macie takie same plany i wyobrażenia. W sytuacji gdy goni was zachód Słońca
i kolejne punkty z listy do zobaczenia, wzrasta ryzyko nieporozumień i
konfliktów, a nikt nie chce wrócić z wakacji z nie najlepszymi wspomnieniami i zawężoną
listą przyjaciół.
Kierunek podróży – pomyślcie o tym gdzie
jedziecie i czym planujecie się przemieszczać na miejscu. Jeżeli macie w
planach objazd całego kraju, warto pomyśleć o samochodzie i osobach z którymi
można zrzucić się na paliwo. Jeżeli jedziecie do miejsca, gdzie ciężko znaleźć
dobry nocleg, najczęściej trudniej będzie znaleźć dwa dobre pokoje zamiast
jednego.
Wasze relacje – próbowałam wtrącić ten
wątek już wcześniej, ale zasługuje on na osobny punkt. Jeżeli między wami nie
układa się najlepiej absolutnie jedźcie sami. Podróże zbliżają ludzi. Ale jeżeli
mielibyście, mimo to co wieczór wszczynać kłótnie, to nie warto psuć komuś
jeszcze urlopu. Nikt nie chce być mediatorem.
Entuzjazm i motywację do działania –
jeżeli umawiacie się na spotkanie przez pół roku a ktoś wiecznie nie może, nie
chce, kot ma depresję, a powtórki serialu nie można obejrzeć, bo to nie to samo
– spodziewajcie się, że z wakacjami będzie tak samo. Gdy tydzień przed wyjazdem
usłyszycie, że jednak jedziecie sami wasze rozczarowanie będzie ciężkie do
opisania cenzuralnymi słowami.
Każdemu
życzę, by znalazł sobie kogoś z kim będzie chciał zwiedzić cały świat. Ja w pierwszej
kolejności znalazłam ukochanego męża bez którego nigdzie się nie ruszam, bo
chcę z nim dzielić każdy piękny moment życia. Już wspólnie znaleźliśmy parę
znajomych z którymi lubimy podróżować, choć na początku trochę się docieraliśmy
w kilku kwestiach. E. i B. pozdrawiam was cieplutko i czekam na kolejną wspólną
wycieczkę!
Życzę
też każdemu, by lubił podróżować sam lub tylko z drugą połówką. Tak by pozwolić
sobie na chwilę wyciszenia i romantyczne zachody słońca. By jakąś cząstkę przeżyć
zachować tylko i wyłącznie dla siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz