wtorek, 2 maja 2017

Nie ma nic złego w tym by chcieć więcej




Wyobraźcie sobie dziewczynę. Ma niecałe ćwierć wieku na karku, blond włosy i dołeczki w policzkach, gdy się uśmiecha. Dziewczyna mieszka w Krakowie i uwielbia spacery nad Wisłą. Mieszka ze swoim mężem. Często na stole w kuchni stawia kwiaty, które dostaje bez okazji. Lubi na nie patrzeć, gdy razem jedzą kolację. Lubi też leniwe wieczory z butelką wina i światłem świec, które zdarzają się raczej częściej niż rzadziej.

Dziewczyna skończyła całkiem niezłe studia i od pół roku pracuje w zawodzie. Lubi swoją pracę ponad siły, bo daje jej satysfakcję i wspaniałych znajomych. Dobrze, że praca jest tak blisko mieszkania, że może podjechać jednym autobusem. W sumie autem byłoby wygodniej, ale nie sprawia jej to przyjemności, więc po prostu, ot tak, lekceważąco tego nie robi i wybiera autobus.

Gdy praca zaczyna denerwować, pakuje się i wyjeżdża. Walizka to raczej sporadyczny wybór. Oj nie... nie chodzi o brak "luksusu", a raczej o nieograniczone możliwości w podróżach z plecakiem. Zwiedza kraje duże i małe. Najbardziej lubi wyspy. Nigdy nie wchodzi do kościołów i muzeów. Woli spacery boso po plaży.

Już za momencik przyjdzie pora na spakowanie ponownie plecaka i walizki i całego swojego życia w kartony, by przenieść się do swojego mieszkania. Mieszkania z funkcją szczęśliwy dom. Takiego, gdzie śniadania smakują lepiej niż w restauracji. Gdzie w sierpniu usiądzie na balkonie otulona zapachem mięty i bazylii.

Dziewczyna wie, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Że ma więcej niż inni, gdy wybije pół wieku na zegarze życia. Jest zdrowa, pomijając wadę wzroku od czytania z zapartym tchem powieści w półmroku aż słońce nie wkradnie się promykami na jej twarz. Mogłaby usiąść i czekać co przyniesie kolejna jesień. Mogłaby dostojnym krokiem zmierzać w jej kierunku w czerwonych szpilkach. Ale mogłaby też marzyć o tym co piękniejsze, lepsze, pozornie nieosiągalne i tak odległe. A ponieważ sama sobie udowodniła, że cuda życia łatwiej jej przychodzą niż kolejna szminka do kolekcji, dlaczego nie? Może właśnie o to chodzi? By chcieć więcej i nie rumienić się ze wstydu z tego przecież błahego powodu. Więcej staje się mniej, gdy już się je złapie i nie puszcza.