niedziela, 26 listopada 2017

A jaka jest twoja wymówka, by nie zacząć podróżować?



Spory kawałek mojego życia to podróże. To nie tak, że większość roku spędzam na walizkach. Raczej przez większość roku planuję i marzę o tym gdzie chciałabym pojechać. Z reguły osiągam zamierzone cele. Oczywiście mam kilka dużych projektów, na które póki co nie mam finansów, czasu i możliwości, ale wiem, że kiedyś uda mi się je zrealizować. Gdy spotykamy znajomych po dłuższym czasie, zawsze pada pytanie: „jakie macie plany, gdzie teraz?”. Nie zawsze mamy gotową odpowiedź, ale jednak prawie zawsze. 😉 Znam ten scenariusz bardzo dobrze i na 90% procent następuje w tym momencie westchnięcie i stwierdzenie: „Ale wam zazdroszczę, też bym tak chciał/a, ale…”.

I właśnie o najczęstszych „ale” i co ja na to, powstał ten tekst.



…ale nie mam na to kasy

Jest to argument, który z jednej strony rozumiem, bo czasem rzeczywiście bywa ciężko z budżetem na wyjazdy. Jestem w stanie to zrozumieć i zaakceptować. Tylko często jest tak, że budżet się kurczy z na przykład każdym kolejnym kupionym na mieście obiadem, podczas gdy ja gotuję sama by oszczędzić. Wszystko jest kwestią priorytetów. Jeżeli nie wyobrażasz sobie wakacji bez nowego, super modnego bikini, którego cena za centymetr kwadratowy jest absurdalnie wysoka - rzeczywiście może zabraknąć ci pieniędzy, żeby mieć sposobność założyć na plażę twój obiekt pożądania.
Z pieniędzmi często jest tak, że my po prostu nie wiemy ile rzeczywiście coś jest warte. Podczas gdy ty spędzisz weekend w 5* hotelu ze spa w Polsce, ja spędzę uroczy tydzień nad Morzem Śródziemnym, nocując w wynajętym przez airbnb pokoju. Luksusów może nie będzie, chociaż dla mnie luksusem jest zachód słońca na plaży.
Ja patentów na tanie podróżowanie mam kilka, ale to już zupełnie odrębna historia.

…ale nie znam języka

Ja naprawdę rozumiem pewien dyskomfort w porozumiewaniu się bez znajomości angielskiego, jednak słowa: „ticket”, „exit”, „euro” i cyferki zna chyba każdy… Często jest tak, że rozumiesz język, ale boisz się go używać. Serio, rozumiem. Mam podobnie. Ale jak trzeba to się dogadam, nikt mnie nie zna, co z tego, że się będą śmiali gdy źle użyję słowa. Nie jesteś czegoś pewien, podążaj za tłumem. Często ta metoda się sprawdza.
Jest jeszcze jedno, może cię to przekona: Widziałaś kiedyś mówiącego po angielsku Włocha, albo Francuza? Może miałaś szczęście ale z reguły i tak wszystko sprowadza się do porozumiewania się na migi. 😊

…ale nie mam czasu

Ho, ho… Moje ulubione ale! Najgorszy argument. Tu mnie niczym nie przekonasz. W swoim życiu odbyłam już podróż z wylotem o 3 nad ranem w piątek i powrotem w niedzielę o 20. W poniedziałek oczywiście kolokwium. Znaj moje szczęście! Zdarzyło mi się też wyrwać na tydzień w lutym do Portugalii, ale ponieważ mogłam opuścić tylko raz zajęcia w czwartek rano - po powrocie, prosto z dworca w przemoczonych od śniegu adidasach poszłam na uczelnię. Trzeba kombinować, ale się da.
…ale to takie niebezpieczne
Jasne, może być niebezpiecznie. Ale wystarczy podczas rezerwacji korzystać ze sprawdzonych portali, na których jest dużo opinii klientów (m.in. Polaków). Pieniędzy trzeba pilnować to fakt. My od pewnego czasu przekonujemy się do płatności kartą, aby nie nosić przy sobie zbyt dużo gotówki. Hotele przede wszystkim opłacamy już z Polski.
Pamiętaj, że podróżując do obcych krajów to ty jesteś gościem. Szanuj prywatność i kulturę mieszkających tam ludzi, by nikogo nie obrazić i nie narazić się na agresję. Ubieraj się stosownie. Nie rób zdjęć na każdym kroku, pamiętaj, że ci ludzie tam żyją. Wyobrażasz sobie, grupkę Chińczyków stojących za twoim płotem i robiących zdjęcia jak rozwieszasz pranie na ogrodzie? Jeżeli dla ciebie nie byłoby to komfortowe, to pamiętaj: „nie czyń bliźniemu co tobie nie miłe”.


Myślę, że tych punktów mogłoby być znacznie więcej. Chyba jednak nie chcę skupiać się na tym co negatywne i znacznie bardziej wolę pisać o tym jak ułatwić podróżowanie i móc z niego czerpać radość.
Pisałam ten tekst prawie dwa tygodnie, ponieważ tuż przed końcem wydarzyło się coś co zajęło moje myśli na tak długo. Zarezerwowałam bilety do Tajlandii. Już niebawem napiszę o tym jak ja organizuję takie wyjazdy (na przykładzie) oraz z kim jadę do Tajlandii i dlaczego. Tymczasem rozpoczęłam odliczanie do 30. stycznia.


Podróżujesz i również słyszysz podobne wymówki znajomych?
A może chcesz podróżować, ale właśnie się czegoś obawiasz? Jeśli tak – napisz. Chętnie pomogę rozwiać wątpliwości i znaleźć rozwiązanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz