Spory kawałek mojego życia to podróże. To nie tak, że
większość roku spędzam na walizkach. Raczej przez większość roku planuję i
marzę o tym gdzie chciałabym pojechać. Z reguły osiągam zamierzone cele.
Oczywiście mam kilka dużych projektów, na które póki co nie mam finansów, czasu
i możliwości, ale wiem, że kiedyś uda mi się je zrealizować. Gdy spotykamy
znajomych po dłuższym czasie, zawsze pada pytanie: „jakie macie plany, gdzie
teraz?”. Nie zawsze mamy gotową odpowiedź, ale jednak prawie zawsze. 😉 Znam ten
scenariusz bardzo dobrze i na 90% procent następuje w tym momencie westchnięcie
i stwierdzenie: „Ale wam zazdroszczę, też bym tak chciał/a, ale…”.
I właśnie o najczęstszych „ale” i co ja na to, powstał ten
tekst.
…ale nie mam na to kasy
Jest to argument, który z jednej strony rozumiem, bo czasem
rzeczywiście bywa ciężko z budżetem na wyjazdy. Jestem w stanie to zrozumieć i
zaakceptować. Tylko często jest tak, że budżet się kurczy z na przykład każdym
kolejnym kupionym na mieście obiadem, podczas gdy ja gotuję sama by oszczędzić.
Wszystko jest kwestią priorytetów. Jeżeli nie wyobrażasz sobie wakacji bez
nowego, super modnego bikini, którego cena za centymetr kwadratowy jest
absurdalnie wysoka - rzeczywiście może zabraknąć ci pieniędzy, żeby mieć
sposobność założyć na plażę twój obiekt pożądania.
Z pieniędzmi często jest tak, że my po prostu nie wiemy ile
rzeczywiście coś jest warte. Podczas gdy ty spędzisz weekend w 5* hotelu ze spa
w Polsce, ja spędzę uroczy tydzień nad Morzem Śródziemnym, nocując w wynajętym
przez airbnb pokoju. Luksusów może nie będzie, chociaż dla mnie luksusem jest
zachód słońca na plaży.
Ja patentów na tanie podróżowanie mam kilka, ale to już
zupełnie odrębna historia.
…ale nie znam języka
Ja naprawdę rozumiem pewien dyskomfort w porozumiewaniu się
bez znajomości angielskiego, jednak słowa: „ticket”, „exit”, „euro” i cyferki
zna chyba każdy… Często jest tak, że rozumiesz język, ale boisz się go używać.
Serio, rozumiem. Mam podobnie. Ale jak trzeba to się dogadam, nikt mnie nie
zna, co z tego, że się będą śmiali gdy źle użyję słowa. Nie jesteś czegoś
pewien, podążaj za tłumem. Często ta metoda się sprawdza.
Jest jeszcze jedno, może cię to przekona: Widziałaś kiedyś
mówiącego po angielsku Włocha, albo Francuza? Może miałaś szczęście ale z
reguły i tak wszystko sprowadza się do porozumiewania się na migi. 😊
…ale nie mam czasu
Ho, ho… Moje ulubione ale! Najgorszy argument. Tu mnie
niczym nie przekonasz. W swoim życiu odbyłam już podróż z wylotem o 3 nad ranem
w piątek i powrotem w niedzielę o 20. W poniedziałek oczywiście kolokwium. Znaj
moje szczęście! Zdarzyło mi się też wyrwać na tydzień w lutym do Portugalii,
ale ponieważ mogłam opuścić tylko raz zajęcia w czwartek rano - po powrocie,
prosto z dworca w przemoczonych od śniegu adidasach poszłam na uczelnię. Trzeba
kombinować, ale się da.
…ale to takie niebezpieczne
Jasne, może być niebezpiecznie. Ale wystarczy podczas
rezerwacji korzystać ze sprawdzonych portali, na których jest dużo opinii
klientów (m.in. Polaków). Pieniędzy trzeba pilnować to fakt. My od pewnego
czasu przekonujemy się do płatności kartą, aby nie nosić przy sobie zbyt dużo
gotówki. Hotele przede wszystkim opłacamy już z Polski.
Pamiętaj, że podróżując do obcych krajów to ty jesteś
gościem. Szanuj prywatność i kulturę mieszkających tam ludzi, by nikogo nie
obrazić i nie narazić się na agresję. Ubieraj się stosownie. Nie rób zdjęć na
każdym kroku, pamiętaj, że ci ludzie tam żyją. Wyobrażasz sobie, grupkę
Chińczyków stojących za twoim płotem i robiących zdjęcia jak rozwieszasz pranie
na ogrodzie? Jeżeli dla ciebie nie byłoby to komfortowe, to pamiętaj: „nie czyń
bliźniemu co tobie nie miłe”.
Myślę, że tych punktów mogłoby być znacznie więcej. Chyba
jednak nie chcę skupiać się na tym co negatywne i znacznie bardziej wolę pisać
o tym jak ułatwić podróżowanie i móc z niego czerpać radość.
Pisałam ten tekst prawie dwa tygodnie, ponieważ tuż przed
końcem wydarzyło się coś co zajęło moje myśli na tak długo. Zarezerwowałam
bilety do Tajlandii. Już niebawem napiszę o tym jak ja organizuję takie wyjazdy
(na przykładzie) oraz z kim jadę do Tajlandii i dlaczego. Tymczasem rozpoczęłam
odliczanie do 30. stycznia.
Podróżujesz i również słyszysz podobne wymówki znajomych?
A może chcesz podróżować, ale właśnie się czegoś obawiasz?
Jeśli tak – napisz. Chętnie pomogę rozwiać wątpliwości i znaleźć rozwiązanie.