Przychodzi taki moment w
życiu, gdy uświadamiasz sobie, że wszystko co mówią o tobie jest prawdą. Tak…
jestem złośliwa i uparta. Lubię krzyknąć i postawić na swoim. I tak, jestem
pewna swego, niezależnie jak bardzo dla innych moje pomysły wydają się nierealne
do spełnienia. Mieszanka tych wszystkich cech pozwoliła mi być sobą. Bardzo
szczęśliwą sobą. Gdy 8 lat temu poznałam mojego męża potrafiłam zabić wzrokiem
każdego, kto rzucał durne formułki, które zwykło się wygłaszać w takich
sytuacjach: „jesteście młodzi, teraz wam się wydaje, że to miłość, ale
zobaczycie, że jeszcze na pewno znajdziecie sobie kogoś innego”, „zamieszkacie
razem to na pewno pokłócicie się i będzie tylko problem co z mieszkaniem…”. Był
jeszcze mój ulubiony: „jak będziesz się tak zachowywać względem M to na pewno z
tobą nie wytrzyma”.
Wszystkim tym, którzy w nas
nie wierzyli życzę szczęścia w życiu. Ponieważ głęboko wierzę, że miłość taka
jak nasza otwiera oczy na życie i uczy odwagi. Zastanówcie się, czy jest sens
wygłaszać tak bezmyślnie swoje zdanie o innych. Czy kiedyś nie będzie wam
głupio, gdy po 8 latach spotkacie tą parę, idących za rękę, uśmiechniętych i
żywo dyskutujących o spełnianiu marzeń, które jeszcze przed nimi.
Wszystko to co napisałam
powyżej ma tylko jeden cel. Najlepsza lekcja życia jaką udało mi się przyswoić.
Jeżeli coś was bezpośrednio nie dotyczy, po prostu to zaakceptujcie. Nie
próbujcie radzić komuś, kto o radę nie prosił. Ja często powtarzam, że „coś
mnie nie obchodzi”. Bo tak właśnie jest. Nie obchodzi mnie, że Tamta zrobiła
sobie tatuaż i NA PEWNO będzie żałować na starość jak skóra jej się pomarszczy.
Nie obchodzi mnie, że Sąsiadka ma młodszego od siebie faceta. Nie obchodzi mnie
nawet, że Wujek nie przyjdzie na wesele, bo się obraził na Wujka nr 2. Gdyby
dla niego było ważne to by być z Parą Młodą nic by go nie zatrzymało. A jeżeli
to nie jest dla niego ważne, to po co żałować? Nie obchodzi mnie też, że córka
siostry Halinki od Zbyszka rzuciła studia. „Jak to nie wiesz jakiego Zbyszka?
No tego co jak byłaś mała dał ci czekoladki na urodziny, gdy przyjechał w
odwiedziny do wujka Henia.”
Może rzeczywiście to takie
straszne? Tylko ja nic na to nie poradzę. NIE OBCHODZI MNIE TO. Wiesz za to, co
mnie obchodzi? Na przykład to, że budzę się rano i mam do kogo się przytulić.
Że nie muszę gotować dla jednej osoby i jeść w ciszy. Cieszy mnie, gdy wracam
do domu i mój ukochany kot czeka na mnie pod drzwiami, bo tęsknił. Doceniam, że
mogę zadzwonić do Mamy i Taty, a nawet do Teściowej i Teścia i zawsze mnie
wysłuchają. Jestem wdzięczna życiu za pracę, do której chodzę z przyjemnością.
Jestem szczęśliwa, że mogę podróżować bez kontroli na granicach. I że mogę
wyjść na rower i pojechać pod Wawel, bo mieszkam w pięknym Krakowie.
*Wpis ten dedykuję mojemu
ukochanemu Mężowi, za miłość, oddanie i wsparcie. I za wczorajsze słowa „nic
nie poradzę, że jestem szczęśliwy, tylko gdy się uśmiechasz”…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz